W kodeksie Vikinga jest niewiele miejsca na żel do włosów i złote buty. Stąd często pojawiające się pytanie, czy między bitwami, podbojami i wyprawami znajdzie się czas na “kopanie gały” i oglądanie meczów? Dla wszystkich, których nie przekonało zwycięstwo Islandii nad Anglią, mamy kilka innych przykładów.
Walka
Każdy Viking jest twardy jak islandzki fiord i akceptuje tylko swoje racje. Czasy, kiedy wszystkie konflikty można było załatwić ogniem i żelazem, minęły bezpowrotnie. Jak więc spuścić komuś łupnia? Na boisku! Bagaż straconych goli boli bardziej niż siniaki.
Drużyna
Podboje i rozboje to sport drużynowy, tak jak piłka. Wspólne przygotowania, wspólna walka, wspólne zwycięstwo. Mimo, że Islandia liczy 13 razy mniej mieszkańców niż zarejestrowanych piłkarzy w Anglii, to ich zespół rozbił angielski gwiazdozbiór. I choć Viking może wydawać się typem samotnika, to do miecza i na boisko zawsze znajdzie kompana.
Taktyka
Wojny i bitwy to nie tylko wymachiwanie mieczem i strzelanie na oślep. Chcesz wygrać? Znajdź sposób. Tak jak w piłce. Wielu największych strategów wojennych byłoby dzisiaj trenerami piłkarskimi. Czy wyobrażacie sobie, aby za strzelanie goli w naszej reprezentacji odpowiedzialny był Pazdan, a nie Milik? Cóż… Być może pewne okoliczności wskazują, że to dobry pomysł, ale raczej na krótką metę.
To tylko kilka przykładów, ale powinny rozwiać Wasze wątpliwości, czy można być Vikingiem i fanem piłki nożnej jednocześnie. Można, a nawet trzeba. Tak więc prasujcie koszulki, wyciągnijcie flagi, schowajcie wuwuzele (nikt ich nie lubi) i rozgrzejcie gardła. Dziś wspólnie z naszą drużyną ruszamy na Portugalię!