Chciałbym się Wam wszystkim pochwalić, że potrafię biegać tempem najlepszych maratończyków świata. Metaforycznym “małym druczkiem” dopiszę jednak, że chodzi o pierwsze 100 metrów dystansu.
Podobnie wyglądają przechwałki o wydajności większości flagowych smartfonów. Jasne, odpalają najbardziej wymagające gry w takiej liczbie klatek na sekundę, jakiej w dzieciństwie, na komputerze nie miałem na godzinę, ale wystarczy parę minut i czar pryska. Co to za wojownik, który potrafi zadać w bitwie tylko jeden mocny cios toporem?
Dużo telefonów ma problem z chłodzeniem
Niestety, telefony są niewielkie, a jako że brak im aktywnego chłodzenia, dość szybko się nagrzewają. A żebyśmy to nagrzewanie odbierali jako “śmieszne ciepełko pod palcami”, a nie “śmieszne blizny od poparzeń i plastik wtopiony w dłoń”, ograniczają wtedy swoją moc, by zbić co nieco temperaturę.
Nie każdy sprawdza swój smartfon w zaawansowanych grach – większość najpopularniejszych tytułów ze Sklepu Play dałoby się odpalić i na smartwatchu, gdyby tylko miał odpowiedni ekran. Istnieje jednak niewielka grupa, dla której liczą się każdy piksel i każda milisekunda – to dla niej powstał Asus ROG Phone 7 Ultimate.
Czy opłaca się kupić ROG Phone 7?
ROG Phone 7 to smartfon dla graczy. Ale tak serio – każdy element choć trochę istotny w rozgrywce został w nim dopieszczony w najmniejszych szczegółach, a każdy zbędny potraktowany po macoszemu. Pewnie po to, żeby choć trochę zbić i tak absurdalną cenę tego cuda, ustaloną na 6799 złotych.
Co dostaniecie w tej cenie? No, przede wszystkim bryłę, z którą z pewnością trudno byłoby się schować na polu bitwy – za to łatwo nią komuś przywalić. Z ekranem o przekątnej 6,8 cala i wagą niemal ćwierć kilograma, ROG to prawdziwy gigant! Do tego, zdjęcie jego plecków powinno znaleźć się w Wikipedii przy artykule opisującym termin “gamingowy”. Wyraziste, zdobione elementami w paru różnych barwach i nie do końca sensownymi napisami – nie każdemu się spodobają, ale na pewno każdy będzie miał o nich jakąś opinię.
Do tego znalazł się na nich dodatkowy kolorowy wyświetlacz, służący do… eee… wpisania się jeszcze lepiej w definicję gamingowej stylówy? Na ekranie pojawiają się różne animacje w zależności od kontekstu. Gdy główny panel smartfona jest włączony, gdy ktoś dzwoni, gdy dostajecie wiadomość i tak dalej. Najlepsze, że da się takie animacje przygotować samodzielnie. Jeśli więc marzyliście o tym, by po pleckach Waszego smartfona – ku uciesze gawiedzi – pływał cały czas drakkar, tutaj jest to do zrobienia.
Mnie w stylistyce ROG Phone’a razi tylko jedno – jego zeszłoroczny poprzednik wyglądał niemal identycznie! Co innego, gdy następcą nudnej czarnej koszulki jest kolejna nudna czarna koszulka, a co innego, gdy fikuśny t-shirt z pandą jedzącą sushi na tle zachodzącego słońca zastępuje dokładnie taki sam. Przy tak nietypowym wyglądzie, to po prostu nie przystoi.
Parametry techniczne Asus ROG Phone 7 Ultimate
Wracając! Ekran to znakomity AMOLED z odświeżaniem 165 Hz, głośniki są bezdyskusyjnie najlepszymi na całym rynku smartfonów i prawdopodobnie jedynymi, które przetrwałyby 10-minutowy test odsłuchu przez audiofila. To znaczy audiofil by przetrwał, bo przy każdym innym brzęczaku z telefonu umiera. Na zewnątrz mamy jeszcze złącze mini-jack, bo wytrawny gracz nie lubi opóźnień wynikających z bezprzewodowego przesyłu dźwięku (lub też złej baletnicy przeszkadza…) i aż dwa porty USB C do błyskawicznego ładowania w 40 minut do 100%. Dlaczego dwa? Bo wymagające gry to głównie takie rodem z konsol i pecetów, a gdy ostatnio sprawdzałem, DZIĘKI ODYNOWI, telewizory pokazywały jeszcze obraz w poziomym, nie pionowym formacie. A granie ze smartfonem ustawionym bokiem i ładowanie go przewodem wystającym z krótszej krawędzi nie jest zbyt wygodne – stąd dodatkowe miejsce również na dłuższej.
Zresztą ogólnie, granie na telefonach do najbardziej komfortowych nie należy. Gry mobilne zrobiły taką furorę, bo po prostu smartfony nosimy ze sobą wszędzie, ale płaskiej bryle bez fizycznych przycisków, za to z milionem powiadomień przychodzących każdej minuty, daleko do optymalnej gamingowej formy. Twórcy ROG Phone’a z wyjątkowym pietyzmem rzeźbili jednak w gó… w górze problemów i udało im się przygotować coś zaskakująco funkcjonalnego.
Na prawej bocznej ramce znalazły się dotykowe spusty. Możecie przypisać wciskanie ich albo suwanie po nich do dowolnego miejsca na ekranie dotykowym, więc zamiast np. macać wielki napis “FIRE” na ekranie (zasłaniając sobie przy okazji widok), po prostu w nie stukacie. To daje Wam ogromną przewagę w grach wieloosobowych – mój szwagier został prawdziwym mistrzem mobilnego Call of Duty i idolem okolicznych adeptów, na oko tak ze trzy razy młodszych od niego 😉
Specjalny gamingowy asystent pozwala na blokowanie nadchodzących powiadomień, nagrywanie rozgrywki czy dopasowywanie ustawień wydajności pod każdy tytuł osobno. Bo czasem pewnie zależy Wam na dłuższej pracy smartfona na jednym ładowaniu, a kiedy indziej na maksymalnej wydajności.
Wydajność nowego Asusa
Właśnie! Wydajność! Odpowiadają za nią najmocniejszy procesor Qualcomma, aż 16 GB RAM oraz, jak już wspominałem, znakomite chłodzenie. Nie interesuje mnie dokładnie jak działa, ale po efektach jestem skłonny uwierzyć, że wewnątrz tego telefonu rozgrywa się jakiś mroźny Ragnarok. A gdyby tego było mało, dostępny jest też opcjonalny wentylator (świeci!!) z czterema dodatkowymi przyciskami do sterowania. Wpinacie go w to dodatkowe złącze USB C i spadek mocy nie grozi Wam już nigdy.
Zobacz też: Ranking procesorów w smartfonach
ROG Phone ma do zaoferowania także ogromny akumulator o pojemności 6000 mAh, dużo pamięci wewnętrznej, oraz NAJGORSZY APARAT W TELEFONIE ZA 6800 ZŁOTYCH NA RYNKU. 🙁 To już kolejna statuetka do jego kolekcji, po tych za głośniki i płynność działania. Gratuluję! Zdjęcia z niego nie wyglądają brzydko, ale daleko im do tych z Samsunga Galaxy S23 Ultra, czy nawet z iPhone’a 14.
ASUS znów udowodnił, że każdy z nas może zostać kim chce – nawet smartfon profesjonalnym sprzętem do grania. To totalnie niszowy gadżet, ale chciałem opowiedzieć Wam o czymś innym, niż o kolejnym telefonie stawiającym na aparaty i “unikalny dizajn”. Tak, wiem, brzmi okropnie i nie potrafię zidentyfikować języka użytego w tym haśle, ale takie właśnie serwuje nam większość producentów. Dobra! To pomarzyliśmy, pocieszyliśmy się, a teraz wracajmy do grania na naszych zwykłych telefonach, które do grania nadają się milion razy gorzej.
A może interesuje Cię, co ma w swojej ofercie Mobile Vikings?