Blog Mobile Vikings
dlaczego jestem vikingiem - wpis na blogu Mobile Vikings

Wyjaśniam, dlaczego jestem Vikingiem

Za co pokochałem Mobile Vikings? Dlaczego zdecydowałem się na współpracę? I co sprawiło, że hipsterem czuję się od ósmego roku życia? 

darmowa karta esim blog Baner Trial

Już ponad dwa lata na tej łajbie – znaczy drakkarze! Mobile Vikings wspierają moją skromną działalność na YouTube’ie. A ja staram się ewangelizować widzów i naprowadzać ich na jedyną słuszną drogę życia – tę w hełmie z rogami. Co cenię w samym Mobile Vikings i w naszej współpracy?

Jak się zaczęło

Jestem raczej z tych, którzy wstydzą się zagadywać jako pierwsi, ale wikingowie raczej nigdy z nieśmiałości nie słynęli. Nic więc dziwnego, że nasza wspólna przygoda zaczęła się od kilku instagramowych wiadomości przesłanych mi przez jedną z ViQueen. Bajera na “jestem fajnym operatorem” była jednak zbędna, bo z usług Mobile Vikings już od paru lat korzystała wówczas moja żona. Zachęcony wrażeniami małżonki, sam planowałem wejście na pokład Vikingów, ale u mnie niestety często bywa tak, że każdy plan musi przed realizacją swoje odczekać – w tej chwili na przykład, od tygodnia przygotowuję się mentalnie na wizytę w markecie budowlanym.

Wiadomość od Vikingów – że oglądają mój kanał, że mamy podobny styl komunikacji, i że prawdopodobnie możemy sobie wzajemnie pomóc – stanowiła ten impuls, bym faktycznie powiedział “papa” dotychczasowemu operatorowi, z którego usług nie byłem do końca zadowolony, i przywdział hełm.

Polecam, bo sam korzystam

Ale zaraz, zaraz: po co właściwie przechodziłem do Mobile Vikings? Nie mogłem zgodzić się na współpracę bez tego? PRZECIEŻ NIKT BY TEGO NIE SPRAWDZIŁ. Cóż, mam taką regułę, że nigdy nie reklamuję produktów, których sam nie używam. Może brzmi banalnie, ale odnoszę wrażenie, że większość twórców internetowych nigdy o tym nie pomyślała. 😉

A ja, gdy coś polecam, automatycznie zaczynam się czuć za ten produkt odpowiedzialny – przecież mam kanał i robię to co robię zawodowo dzięki moim widzom. Miałbym polecać im coś, co nie było odpowiednio przekonujące nawet dla mnie? A później dostawać dziesiątki wiadomości pełnych pytań (lub narzekań) i tylko świecić oczami?

Nie! Jeżeli godzę się na reklamę, muszę wcześniej daną rzecz samodzielnie sprawdzić, przekonać się do niej i być gotów zachwalać ją szczerze. Jeszcze pal licho, gdyby zdarzyła mi się wpadka z jednorazową współpracą, bo na przykład nie zauważyłbym jakiegoś kruczka w regulaminie usługi, albo nie znał obiektywnie lepszego produktu konkurencji. Przeprosiłbym, pomógł tym widzom, którzy czuliby się oszukani, i tyle.

Stała kooperacja to jednak co innego – Vikingowie, w taki czy inny sposób, pojawiają się w każdym filmie na moim kanale! Muszę więc być w stu procentach przekonany do ich oferty – i jestem, bo jest prosta, szczera i uczciwa. Kiedy mówię “sprawdźcie Mobile Vikings”, czuję się tak, jakbym mówił do kolegów na piwie i dzielił się z nimi jakimś prywatnym odkryciem.

all inclusive w telefonie Baner Trial

Jestem hipsterem od zawsze

No ok, ale co – poza opinią żony, która zawsze jest dla mnie niezwykle cenna – sprawiło, że z miejsca zainteresowałem się współpracą z Vikingami? Wiadomo, najłatwiej powiedzieć, że “piniendze”, ale to nie takie proste! Gotówką dysponują przecież również inni operatorzy – po prostu wyłącznie Mobile Vikings płacą złotymi monetami złupionymi w trakcie grabieży. Nie no, dobra.

Prawda jest taka, że od zawsze miałem słabość do mniejszych firm i instytucji. Jeszcze jako dziecko zastanawiałem się, co to za zabawa kibicować Realowi Madryt, grać w gry tylko na najpopularniejszej konsoli, albo nawet kupować te czasopisma, co każdy. TAK, BYŁEM 8-LETNIM HIPSTEREM.

Społeczność i #PerfektHelpDesk

Nie znaczy to oczywiście, że świadomie ominę dobry produkt tylko dlatego, że jest dla mnie zbyt popularny, ale naturalnie bardziej interesują mnie te niszowe. Pewnie, 100 000 Vikingów na pokładzie to nie w kaszę dmuchał, ale w porównaniu do “wielkiej czwórki” operatorów to jednak kropla w morzu. I wiecie co? I Super!

Bo dzięki temu, będąc Vikingiem, można poczuć się elitarnie. Bo tworzymy tu wspólnie prawdziwą społeczność. Bo #PerfektHelpDesk pomaga “swoim” błyskawicznie w rozwiązaniu każdego potencjalnego problemu. Vikingowie z 10 milionami klientów w Polsce nie byliby już raczej Vikingami, bo po prostu nie da się w takiej skali nadal prowadzić firmy w tak ciepły i “rodzinny” sposób. Ja tam się cieszę, że tworzymy taki ekskluzywny klub dla wtajemniczonych.

Vikingowie lubią się dzielić

Widać to nawet w komentarzach pod moimi filmami, gdzie ostatnio coraz częściej “nasi” proponują poratowanie innego Vikinga gigabajtami, albo pytają, czy w Viking Store pojawią się jakieś gadżety związane z moim kanałem. Spoiler alert: pojawią! Ale nie mamy jeszcze dokładnego terminu. 🙂

Płynąc z Mobile Vikings, czuję się jarlem (znaczy takim “wodzem”) odnogi tej wspaniałej, wspierającej się społeczności.

internet mobilny 250 Baner Trial

Razem, a nie na zlecenie

Pozostaje jeszcze kwestia samej organizacji współpracy, czyli tego co dzieje się za kulisami i o czym wiedzieć pewnie nie powinniście – porozmawiajmy więc o tym, 🙂

Nigdy nie mam nic przeciwko, gdy przedstawiciele firm wykładają mi listę zalet swojego produktu. To przecież ich praca, a gdy chwalą się, dajmy na to, “najlepszym czasem pracy na jednym ładowaniu” to dla mnie wskazówka, aby faktycznie zwrócić na niego uwagę. Najpierw podczas testów, a później w trakcie ewentualnej reklamy. Gorzej, gdy ktoś mówi mi “jak mam żyć”, i na przykład pisze mi gotową formułkę, którą niby powinienem wyrecytować na kanale, albo wymaga, by tekst sponsorowany pojawił się dokładnie w 37. sekundzie materiału, a sam film został opublikowany w pełnię księżyca.

Kurczę! Przecież to ja znam swoich widzów najlepiej: wiem, jaki język do nich trafia, co ich irytuje (na przykład teksty sponsorowane w 37. sekundzie materiału, dlatego zawsze zaczynam od 38.), i co w danym produkcie może stanowić dla nich największą wartość.

Partnerskie podejście

I cieszę się niezmiernie, że Mobile Vikings to rozumie. Nie muszę wysyłać fragmentów reklamowych do akceptacji, większe akcje obmyślamy razem i po partnersku (ostatnio widzieliśmy się na żywo, było przesympatycznie!), a gdy coś nie działa, razem zastanawiamy się jak temu zaradzić. Czuję się jak pełnoprawny, doceniany pracownik, część rodziny Vikingów, a nie twórca-zleceniobiorca. I uwielbiam to!

Kocham również otwartość Mobile Vikings na niestandardowe pomysły – przecież RetroTydzień, flagowy okręt naszej współpracy, teoretycznie niewiele ma wspólnego ze smartfonami i telefonią komórkową. A jednak dzięki niemu, setki osób wypłynęły w rejs z Vikingami.

No i wisienka na torcie – język komunikacji. Vikingowie rozmawiają ze swoimi odbiorcami szczerze, na luzie, ale też naturalnie. I nawet wszystkie te drakkarowo-valhallowe wstawki uważam za przeurocze.

TL;DR

Właściwie to cały ten tekst mógłbym streścić w dosłownie paru zdaniach (rychło w czas). Jestem Vikingiem, bo uwielbiam wspierać mniejsze marki z żywą społecznością. Reklamuję Mobile Vikings, bo świetnie się rozumiemy. Jest to produkt, którego nie muszę się przed widzami wstydzić. A wręcz czuję się dumny z tego, że rekrutuję na pokład kolejne osoby. Tylko tyle i aż tyle. Bo wbrew pozorom, takich firm i takich produktów wcale nie ma na rynku zbyt wiele. Więc tym bardziej cieszę się, że na siebie z Mobile Vikings trafiliśmy 🙂

Michał Pisarski

Nowymi technologiami i starymi grami pasjonuję się od zawsze, a zawodowo narzekam na smartfony od ośmiu lat. Na moim kanale YouTube i blogu Vikingów staram się jednak pokazywać te najbardziej wyjątkowe, które zarażają miłością do gadżetów