Apple Watch Ultra prezentuje się zacnie i od swojego debiutu jest sprzedażowym hitem. We wrześniu najpewniej poznamy jego trzecią odsłonę, jednak uczciwie trzeba przyznać, że konkurencja nie śpi, a na rynku dostępne są outdoorowe i sportowe zegarki, które potrafią więcej i dłużej działają bez kontaktu z ładowarką. Jeśli nie Apple Watch Ultra (i Ultra 2), to co? Sprawdźmy, który zegarek sportowy zasługuje na miano szefa wszystkich szefów, a które depczą mu po piętach.
Potrzeba było ośmiu generacji zegarka Apple Watch i modeli SE po drodze, bym w końcu, oglądając prezentację giganta z Cupertino (mówiłem już, że kocham ten zwrot, prawda?), oznajmił:
Tak, to jest ten zegarek, który chciałbym zobaczyć na swoim przegubie.
Wcześniej nawet nie spoglądałem w stronę zegarków Apple – ani design, ani czas działania na baterii, ani funkcje nie przyspieszały bicia mojego serca. I to będąc delikatnym. Do dziś uważam, że podstawowy Apple Watch (oraz modele SE) są po prostu nijakie pod względem wzornictwa. Jasne, wyróżniają się na tle konkurencji kształtem koperty, ale czy to wystarczy? Moim zdaniem nie.
Nigdy nie byłem więc wielkim fanem Apple Watcha, może dlatego, że nie byłem wielkim fanem zegarków typu smart w ogóle. Długo, naprawdę długo śliniłem się do zegarków szwajcarskich, by na jeden model jeszcze przed trzydziestką wydać zdecydowanie więcej niż dwie pensje. Później nastąpił w moim życiu etap zegarków typowo sportowych, który trwał do premiery pierwszego Apple Watch Ultra w 2022 roku właśnie.
Zegarek sportowy vs. smartwatch – kiedyś i dziś
Jeszcze kilka lat temu można było z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że zegarek sportowy i smartwatch to dwie różne kategorie produktów. Różniło te sprzęty w zasadzie wszystko.
Jeśli traktowało się sport raczej poważnie, zegarek sportowy (albo zegarek sportowy outdoorowy), serio potrafił wspomóc w planowaniu, rejestrowaniu i analizowaniu treningów (i całych planów), jednocześnie monitorując regenerację. W skrócie: zegarek sportowy na tym mniej profesjonalnym poziomie potrafił zastąpić osobistego trenera.
Monitorowanie codziennej aktywności i poziomu regeneracji, dokładne badanie snu (i to nie tylko faz snu, ale i tętna w nocy, częstotliwości oddechu, HRV), stałe sprawdzanie wskaźników zdrowotnych – na pewnym poziomie jest nawet nie tyle pomocne, co niezbędne. Tak jak codzienny test ortostatyczny z samego rana, pomagający zaplanować kolejny treningowy dzień lub wprowadzić korekty. No i jeszcze bateria, która zapewnia pracę urządzenia przez kilka dobrych dni (pełnych treningu!) – też się przydaje.
Taka mnogość funkcji vs. podpatrzenie, kto dzwoni albo właśnie napisał komentarz pod postem na FB? Srsly? Za to ładny ekran AMOLED z wysoką rozdzielczością i paletą kolorów na plus.
Wybór niby prosty, ale finalnie – jak w tym memie – wszyscy fani sportowych zegarków i tak oglądali się za większą liczbą pikseli…
To było kiedyś – w sumie nie tak dawno.
Zegarki sportowe zyskały z czasem coraz więcej funkcji smart, a smartwatche coraz więcej funkcji zdrowotnych i sportowych.
A potem przyszedł ten czas, w którym odróżnić zegarek sportowy od smartwatcha można było mniej więcej tak:
Długo działa na baterii? Sportowy.
Ładny ma ekran? Smartwatch.
I znów wszystko się pomieszało. Ale na razie wróćmy do Apple Watcha Ultra i Ultra 2.
Dlaczego Apple Watch to taki sobie zegarek sportowy



Apple Watcha w tej podstawowej odmianie trudno było traktować jako zegarek sportowy poważnie. Z jednej strony jego słabym punktem była zawsze bateria (znam ludzi, którzy mają dwa egzemplarze; jeden na dzień, drugi na noc), a z drugiej ilość danych zbieranych podczas treningu albo pomiędzy kolejnymi sesjami. Brak solidnego narzędzia, a zwłaszcza jego wersji desktopowej, do analizy zebranych danych był zawsze dla mnie ostatecznym argumentem, dla którego tego sprzętu z rodziny Apple nie można było traktować poważnie.
Aż przyszedł on: Apple Watch Ultra, który może nie rozwiązuje wszystkich powyższych problemów, ale można przymknąć na nie oko, bo na męskim przegubie wygląda moim zdaniem świetnie. Na damskim zresztą też. Ale nie tylko o to chodzi.
Bo Watch Ultra ma dodatkowe outdoorowe funkcje, takie jak syrena alarmowa, rejestrowanie głębokości zanurzenia, a do tego duży, bardzo wyraźny i jasny wyświetlacz, który robi robotę. Nawigacyjne ficzery? Świetne!
Tylko znów: bateria i dane. Jasne, model Ultra działa na pojedynczym ładowaniu zdecydowanie dłużej niż zwykły Apple Watch, ale to wciąż za mało. 36 godzin? No… okej. Ta liczba może zrobiłaby wrażenie, gdyby była mowa o 36 godzinach w trybie treningowym, z dokładnym próbkowaniem GPS i pomiarem tętna, najlepiej z dodatkowego paska na piersi, bo akurat do pomiarów tętna z nadgarstka wciąż nie mam (uzasadnionego) zaufania. A tak? No, cóż.
Jeśli chodzi o Apple Watcha, to i tak najbardziej wkurza mnie w nim to, że po zdjęciu zegarka z nadgarstka, ten przestaje w ogóle rejestrować trening, nawet jeśli połączony jest z pulsometrem na klatkę piersiową. Wyrywaj z zegarkiem kettla na CrossFicie albo boksuj z rękawicami na rękach…
Za to zegarek Apple fenomenalnie współdziała z iPhonem (i tylko z iPhonem). Na tyle, że instrukcja, jak połączyć smartwatch z telefonem tym razem Ci się nie przyda. Android? Hm, to zapraszamy… 😉
Nie tylko Apple Watch Ultra. Najlepsze zegarki sportowe i outdoorowe
Nie trzeba jednak czekać, aż w Cupertino zorientują się, że 36 godzin na pojedynczym ładowaniu to za mało, a użytkownik, który wybiera się na wyprawę czy trening, potrzebuje czegoś więcej niż nawigacji i kompasu.
Alternatywy dla Apple Watcha Ultra i Ultra 2? Proszę bardzo. Oto trzej pretendenci do tronu.
Najlepszy zegarek wielofunkcyjny sportowy: Garmin Fenix 8
Oto król dżungli, również tej miejskiej. Tytuł tego artykułu można byłoby w zasadzie odwrócić: „Jeśli nie Fenix 8, to co?”. Zegarek Garmin to przepotężny sprzęt, najlepszy zegarek sportowy z funkcjami smart nie tylko w swojej klasie, ale najlepszy w ogóle. W skrócie: prawdziwy flagowiec.



Garmin Fenix 8 – opis zegarka sportowego
Dostępny w trzech rozmiarach koperty (43, 47 i 51 mm) pasować będzie na każdy, nawet ten drobniejszy nadgarstek, zamieniając się w pełnoprawny zegarek sportowy damski (no, prawie…).
Ma wyświetlacz AMOLED o wysokiej rozdziałce (454 x 454 px), ale hardkorowcy, którzy potrzebują jeszcze dłużej działającej baterii mogą postawić na klasyczny ekran MiP (Memory in Pixel). Jeszcze dłużej? Tak, bo nawet z wyświetlaczem AMOLED (cudownym!) Garmin Fenix 8 w wariancie z największą przekątną ekranu w trybie zegarka działa do 29 dni, a z odpalonymi wszystkimi systemami wraz z wielopasmowym GPS aż do… 62 godzin.
Nie wiem, jak Wy, ale ja jeszcze nigdy nie trenowałem longiem 62 godzin.
Tak potężna bateria to tylko początek, bo Garmin Fenix 8 dopasiony jest wszystkimi funkcjami, jakie mogą sportowcowi amatorowi przyjść do głowy. Najpierw funkcje hard. Wbudowana latarka LED? Jest. Mikrofon i głośnik do rozmów i wypowiadania komend? Są. Wodoszczelność w klasie 100 m i możliwością nurkowania do 40 m? Tak jest! Pomiar tętna z nadgarstka wraz z natlenowaniem krwi? Zgadza się. Multi-band GPS? Po co pytam… (Z tego wszystkiego aż można zapomnieć o szafirowym szkle i tytanowej obudowie – w wybranej wersji, rzecz jasna).
Sprawdź: ESIM to karta mobilna jak ty!
Garmin Fenix 8 ma masę wbitych profili sportowych, a każdy serio traktuje daną dyscyplinę. To nie jest tak, że odpalamy na przykład surfing, a dane otrzymujemy takie same jak podczas treningu na wrotkach. Zegarek Garmina potrafi w tym wypadku zliczyć czas na fali, długość ślizgu itp. Że rysuje też mapkę, nawet nie trzeba wspominać.
Garmin 8 Fenix – funkcje zegarka sportowego, które robią wrażenie
Ten zegarek sportowy potrafi ocenić poziom sprawności, gotowości do treningu, monitoruje codzienną aktywność i witalność, ma mapy offline, potrafi ułożyć nawet trening siłowy. No, prawdziwy kombajn. Na mnie spore wrażenie robią też predykcja czasu regeneracji dostosowana do rzeczywistego zmęczenia organizmu oraz Morning Report, czyli codzienny raport o stanie zdrowia.
Słabe strony zegarka sportowego Garmin Fenix 8
Minusy? Jakie minusy? A, jest jeden, spory. Brak łączności LTE.
Zegarki męskie dla sportowców? Oto Polar Grit X2 Pro



Poprzednik, czyli zegarek Polar Grit X Pro, należał do moich faworytów głównie z tego powodu, że był świetnie wyceniony. Następca – Grit X2 Pro – pod tym względem „goni” konkurencję, ale czy to samo można powiedzieć o jego designie i funkcjach? Tutaj można mieć wątpliwości. Niewielkie, ale jednak.
Polar Grit X2 Pro (trudno szukać modelu X2 bez tego dopisku – bo go nie ma) to tytanowa lub stalowa obudowa* i szafirowe szkło. Przekątna ekranu wynosi 1,39 cala, a rozdzielczość to 454 x 454 pikseli. Ekran to zgodnie z tegorocznym trendem oczywiście AMOLED.
Zegarek jest wodoszczelny w klasie 100 m. Ma dwuzakresowy GPS i topograficzne mapy offline (które wgrywa się do samego zegarka z vibem hakowania i piratowania softu). Umożliwia nawigację zakręt po zakręcie (wraz z apką Komoot). Oczywiście łączy się z serwisem Strava.
*obudowa, a nie koperta, bo spód koperty to zawsze w wypadku zegarków sportowych inny materiał.
Polar Grit X2 Pro monitoruje treningi (ponad 150 profili sportowych), ale też całodobową aktywność. Bardzo dobrze radzi sobie ze śledzeniem snu. Funkcja testu ortostatycznego to ten ficzer, który docenią zaawansowani sportowcy. Tak jak biegowy test wydolnościowy, który potrafi naprawdę dokładnie oszacować VO2max – sam test jest bardzo zbliżony do tego laboratoryjnego. Program treningu biegowego oparty na strefach tętna to też fajna rzecz. Dzięki niej przygotowania do pierwszych oficjalnych startów mogą okazać się dużo łatwiejsze.
Niedawno Polar wprowadził też funkcję ogólnego programu treningowego. Ta na razie dostępna jest ona tylko w apce Flow w wersji na Androida, nie miałem więc okazji jej sprawdzić.
Polar Flow to świetna aplikacja
Właśnie, Polar Flow. Przez wszystkie lata, od kiedy korzystam z zegarków sportowych, nie trafiłem jeszcze na lepszy serwis. Polar Flow sprawdza się jako apka, ale skrzydła rozwija w wersji desktopowej. Jeśli jako użytkownik potrzebujesz dane nie tylko analizować, ale też zestawiać ze sobą różne okresy, planować cykle i makrocykle treningowe – Polar jest dla Ciebie.
Oczywiście Polar Grit X2 Pro ma też wbudowany czujnik tętna wraz z saturacją krwi, umożliwia też przeprowadzenie EKG. Na pojedynczym ładowaniu działa do 43 godzin w trybie ciągłego treningu z dwupasmowym GPS i pomiarem tętna z nadgarstka. W trybie smartwatcha potrafi dociągnąć do 10 dni. To też są imponujące liczby.
Słabe strony zegarka sportowego Polar Grit X2 Pro
- Również brak łączności LTE;
- a także opcji płacenia zegarkiem.
- Brak możliwości wgrania muzyki (można tylko sterować muzyką z telefonu).
- Mnogość profili sportowych niekoniecznie odpowiada ich jakości.
Coros Vertix 2S to zegarek sportowy dla twardzieli
Coros to marka trochę mniej rozpoznawalna niż Garmin, Polar czy Suunto, a już na pewno mniej niż Apple czy Samsung. Model tej marki, Vertix 2S, to jednak fenomenalny sprzęt, który wytrzyma najtrudniejsze warunki. To zegarek, który konkurencji nie tyle nie ustaje, co często zostawia ją daleko w tyle. Coros wszedł na rynek na własnych zasadach i kroczy swoją własną ścieżką. O ile w Polsce znany jest raczej gronu (coraz szerszemu, ale jednak) entuzjastów, tak za granicą to już pełnoprawny mistrz.



Coros Vertix 2S ma duży wyświetlacz 1,4 cala. Jest też zegarkiem, który jako jedyny w stawce nie podążył za trendem pod tytułem AMOLED. Tutaj na pokładzie melduje się ekran Memory LCD o rozdzielczości 280 x 280 pikseli. Obudowa to tytan klasy 5 (w każdym wariancie), a szkło to odporne na zarysowanie szafirowe.
Coros Vertix 2S jest wodoszczelny w klasie 100 m. Działa w dwuzakresowym GPS. Posiada wbudowane mapy krajobrazowe i topograficzne wraz z doskonałą nawigacją po szlaku. Zgodnie z obecnymi standardami posiada wbudowany czujnik tętna wraz z pulsykometrem (natlenowanie krwi), umożliwia też wykonanie pomiaru EKG.
Świetnie sprawdza się tryb wysokościowy z regularną oceną poziomu tlenu we krwi oraz kondycji na dużych wysokościach.
W trybie zegarka Coros Vertix 2S działa do 40 dni. W najbardziej wymagającym zasobów scenariuszu radzi sobie do 43 godzin.
Minusy? Powiedzmy, że podobne jak w wypadku Polara Grit X2 Pro. Ale za to jak on wygląda!
Zegarek sportowy idealny? Prawie tam jesteśmy
Wybór najlepszego zegarka sportowego to dziś nie tyle kwestia marki, co realnych potrzeb użytkownika. Apple Watch Ultra i Ultra 2 to świetne smartwatche z ambicjami sportowymi. Dobre na co dzień, zintegrowane z ekosystemem Apple, ale wciąż zbyt ograniczone dla osób trenujących w bardziej wymagających warunkach.
Tymczasem Garmin Fenix 8, Polar Grit X2 Pro czy Coros Vertix 2S to sprzęty stworzone z myślą o ludziach aktywnych. Ich funkcje treningowe, dokładność pomiarów i żywotność baterii zdecydowanie przewyższają to, co oferuje Apple.
Czy któryś z nich jest idealny? Jeszcze nie. Każdy ma swoje ograniczenia – brak LTE, brak opcji płatności czy odtwarzania muzyki offline. Ale dobra wiadomość jest taka: jesteśmy bardzo blisko. A rosnąca konkurencja tylko działa na naszą korzyść.
I pro tip od Vikinga Piotra na koniec
Nic nie stoi na przeszkodzie, by na co dzień korzystać z Apple Watcha Ultra 2, a na trening zakładać Polara Grit X2 Pro… Autor tych słów tak właśnie robi.
Zdjęcie otwierające: materiały prasowe Apple.