Blog Mobile Vikings
Samsung Galaxy S24+ - recenzja

Samsung Galaxy S24+ jest jak 5-gwiazdkowy hotel. Drogi. Ale dla niektórych, wart swojej ceny.

Od paru lat, Samsung nie pokazał w świecie smartfonów absolutnie niczego, co z miejsca by mnie zachwyciło. Nawet jeśli już z moich ust wydobyło się pełne zadumy “o kurczę”, to było raczej reakcją na cenę niektórych modeli, a nie ich niesamowite funkcje. Flagowe Galaxy są mało fascynujące, za to bardzo powtarzalne. Ale wiecie dlaczego? Bo mogą!

internet mobilny 100gb Baner Trial

Samsung Galaxy S24 telefonem roku?

Zeszłoroczny Galaxy S23, którego w dniu premiery skwitowałem potężnym ziewnięciem, zgarnął u mnie później tytuł telefonu roku. Podobnie jak jego przodek, S22, dwanaście miesięcy wcześniej. I być może podobnie jak S24 w najbliższym grudniu. Nie, nie jestem prorokiem, ale dostrzegam tu pewien wzór. Samsungi z najwyższej półki są po prostu bliskie ideału, a im mniej do tego ideału brakuje, tym po pierwsze, człowiek mniej dostrzega kolejne usprawnienia, a po drugie, coraz łatwiej coś na drodze do tego ideału zepsuć.

Koreańczycy posuwają się więc naprzód ostrożnie, a jako że ich sprzęt wciąż sprzedaje się świetnie, to najwyraźniej to podejście pasuje zarówno im, jak i ich klientom. Ja wprawdzie płaczę, bo każdego roku przewija mi się przez łapy przynajmniej 25 nowych modeli smartfonów (wiecie: łupię, grabię, normalne życie Vikinga), więc zawsze szukam głównie ciekawostek i innowacji, ale normalni ludzie kupują sobie smartfon na kilka lat i chcą, żeby po prostu był dobry i godnie się starzał. I Galaxy S właśnie takie są.

W tym roku, wziąłem na warsztat Galaxy S24+. Ot tak, żeby mieć jednak trochę ekscytacji (mało mi potrzeba) – wcześniej, zawsze tych wariantów z plusikiem unikałem, bo stały w rozkroku pomiędzy najtańszą, niewielką, zgrabną zwykłą wersją, która cieszyła się miłością, bo była najtańsza, niewielka i zgrabna, oraz wypasionym wariantem Ultra. Wielkie jak drakkar, ciężkie jak młot Thora, a jednak wciąż zdecydowanie gorsze od Ultry – nie widziałem dla nich grupy docelowej. Tym razem, to się jednak zmieniło!

Parametry techniczne Samsunga Galaxy S24+

S24+ dostał teraz nieco większy ekran od poprzednika, w takiej samej rozdzielczości jak droższy Ultra i z rozwiązaniem LTPO – jak droższy Ultra. Rozdzielczość QHD na małym wyświetlaczu to raczej sztuka dla sztuki, ale w tej cenie telefony chyba właśnie dla takiego “artyzmu” się kupuje, za to LTPO realnie oszczędza akumulator, dopasowując częstotliwość odświeżania do treści na ekranie. Dzięki niemu, mamy też nowy, piękny always-on display pokazujący nawet tapetę na teoretycznie wyłączonym ekranie – jak w iPhone’ach Pro.

A propos! Akumulator też jest teraz większy, a mnie S24+ wystarczył na półtorej doby dość intensywnego używania, co w kategorii smartfonów, a nie “pokracznych powerbanków ważących 10 kilogramów, z telefonem doczepionym dla niepoznaki”, jest wynikiemrewelacyjnym! Moc ładowania na poziomie 45W szału nie robi, bo w godzinę i piętnaścieminut do setki to dobije nawet Viking na łyżwach, ale źle też nie jest.

RAM-u w tym roku dostaliśmy (czy raczej kupiliśmy sobie) 12 GB, nie 8 GB jak wcześniej, i myślę, że przy tych wartościach zmiana jest jeszcze bardzo pozytywnie odczuwalna. Oczywiście, “Eska” pracuje idealnie płynnie, ma ładną i praktyczną nakładkę na Androida, co w połączeniu ze znakomitym wyświetlaczem, dobrymi głośnikami i całą resztą, robi z niej naprawdę uniwersalny telefon. Samsung obiecuje długie wsparcie aktualizacjami oprogramowania. Po podłączeniu do zewnętrznego monitora, S24+ zamienia się w komputer idealny do pracy z dokumentami czy “siedzenia w dużym internecie”.

Aparat fotograficzny w Samsung Galaxy S24+

Zdjęcia i filmy są podobne jak rok temu, czyli nie najlepsze na rynku, ale naprawdę niezłe i, co najważniejsze, niezawodne. Klikając przycisk migawki wiemy, czego się spodziewać i możemy być pewni, że S24+ nie zrobi nagle nieudanej foty. Znaczy, nieudanej od strony technicznej, bo tak to wiadomo, że jak robię selfie sobie i znajomym, to i tak mi zawsze po pięćdziesiąt razy każą powtarzać, bo źle zrobiłem, bo brzydko wyszli.

internet mobilny 100gb Baner Trial

S24+ daje taki spokój. Jest jak 5-gwiazdkowy hotel wśród urządzeń mobilnych. Ceną zresztą też. Łóżko w takim hotelu nie będzie najbardziej komfortowym świata, ale na pewno będzie wygodna. Sauna i siłownia nie wytrzymają porównania z najlepszymi placówkami w kraju, ale na pewno będą ładne, funkcjonalne i dobrze utrzymane. Restauracja może nie pochwali się gwiazdką Michelin, ale jedzenie na pewno Wam zasmakuje. To znaczy, tak sobie wyobrażam, nie żebym się świetnie znał na 5-gwiazdkowych hotelach. W każdym razie: dla tych, którzy cenią sobie przede wszystkim święty spokój i wygodę, S24+ to doskonały wybór. Zbliżył się do Ultry najważniejszymi cechami, ale wciąż kosztuje odczuwalnie mniej. I, moim zdaniem przynajmniej, lepiej wygląda.

Wygląd nowego Samsunga i Galaxy AI

Ach, właśnie, wygląd! Mama mnie zawsze uczyła, żeby patrzeć na wnętrze, to zapomniałem. To samo mówił zresztą wódz mojego plemienia Vikingów, gdy pokazywał mi jak wybebeszać przeciwników. S24+ to moim zdaniem pokaz takiej klasycznej elegancji, która może nikogo nie zwali z nóg, ale spodoba się niemal każdemu. W dłoni leży nieźle, na ogromny plus matowe, niebrudzące się plecki. Tylko smutno, że z tymi pleckami, a także ściętymi bokami, tak bardzo przypomina nowe iPhone’y. Bo taki krój nie jest przecież jedynym słusznym rozwiązaniem na rynku – po co ściągać? Takiemu gigantowi jak Samsung nie przystoi oglądanie się na konkurencję.

Została ostatnia kwestia – Galaxy AI, czyli funkcje sztucznej inteligencji, którymi Koreańczycy reklamują swoją nową serię. Czy faktycznie to taki przełom? Pewnie już się domyślacie. Oczywiście, że nie! Uważam, że AI zmieni świat smartfonów, i że od tej pory mogą rozwijać się bardziej właśnie od strony oprogramowania, a nie samego sprzętu. Samsung rozwiązał to marketingowo idealnie – wprowadzili kilka fajnych pierdółek, które trafią też zresztą do starszych S23 poprzez aktualizacje oprogramowania, i przedstawiają jako niesamowitą cechę S24 i coś, co odróżnia te smartfony od poprzedników.

Nie dajmy się jednak zwariować. Podobne opcje będą miały niedługo wszystkie flagowce. W tym, najbardziej podoba mi się skracanie artykułów z internetu i notatek głosowych do formy praktycznych i krótkich podsumowań. Znaczy, że jak macie te artykuły na 25 stron, czy dziś jest niedziela handlowa, to jednym kliknięciem możecie kazać telefonami przeczytać tekst za Was, i powiedzieć Wam wprost.

Notujący dyktafon również świetny, tłumaczenie rozmów na żywo nieco powoli, ale działa, a edycja zdjęć, póki co, zbyt nieprzewidywalna. Ot, choćby jak chcę sobie usunąć na zdjęciu z ręki zegarek, to AI zastępuje go drugim zegarkiem, bo przecież zegarek na nadgarstku być powinien! Fajne zabawki – spędziłem też z godzinę na generowaniu sobie tapet przez AI. Ale nie kupujcie smartfona właśnie dla tych funkcji. Z tym że, nawet bez nich, S24+ wypadałby świetnie. W Samsungu znów zrobili telefon niby tylko minimalnie lepszy od starszego. Znowu wypuścili go jeszcze w styczniu. I znowu, rywalizując z modelami z marca, sierpnia czy listopada, i tak będzie mocnym kandydatem do tytułu smartfona roku.

załoga Mobile Vikings

To eksperci przez duże “V”. W Mobile Vikings pracują od ponad 10 lat. Świat telkom jest dla nich mały jak karta SIM. Na blogu dzielą się swoją fascynacją i zamiłowaniem do nowych technologii i cyfrowej transformacji. Czy słyszeli o…? Słyszeli. A czy wiedzą o…? No jasne, że wiedzą. I chętnie Ci o tym opowiedzą, zgodnie z zasadą #DlaSwoichWszystko.