Znacie tę pieśń o dzielnym samotnym wikingu, który z potyczki z setką oponentów wyszedł tylko z jedną raną? Prawdopodobnie nie – jest mało znana, bo to jedno małe draśnięcie pozbawiło naszego wojownika głowy 😲. Ale, gdyby tak ten detal pominąć, całość brzmi znacznie lepiej. Podobnie z Samsungiem Galaxy Z Flip 4 – jest niemal idealnym składanym smartfonem, bo ma tylko jedną drobną wadę. Z tym że wada ta wiąże się z dość poważnymi konsekwencjami.
Składany telefon Samsung. Czy to ma sens?
Zacznijmy od tego, że zaprojektowanie takiego składanego telefonu to nie bułka z masłem. Albo nie chleb ze śledziem – tak podobno jadali na północy. Po pierwsze, podzespoły muszą być mądrze rozłożone, tak żeby urządzenie mogło się w ogóle wyginać (bo z tego co wiem, płyty główne albo moduły aparatów wyginają się tylko raz, a później jak na złość psują). Po drugie, tego typu sprzęt po złożeniu nie powinien raczej mieć pół metra grubości, ale byłoby też dobrze, gdyby się nie przegrzewał 🌡️.
I to w tej ostatniej kwestii najczęściej wymagany jest kompromis. A jako że Vikingowie w swoim słowniku takiego terminu nie mają, nie jestem z tego powodu zadowolony. Aby Galaxy Z Flip 4 nie mógł zastępować ani sztangi, ani grzejnika, Samsung zastosował w nim dość niewielki akumulator, połączony do tego z nie najszybszym ładowaniem 🐌.
Telefon składany na pół cieszy, choć krótko
Ogniwo o pojemności 3700 mAh i ładowanie 25W to i tak progres w stosunku do zeszłorocznego Z Flipa 3, więc jeśli wahacie się pomiędzy tymi modelami – polecam nowszy. Progresem jest jednak również poprawienie sprawdzianu z “jedynki” na “dwa mniej”. Flip niestety nadal działa bardzo krótko – używałem go z własną kartą SIM przez dwa tygodnie i każdego dnia musiałem go podładowywać przynajmniej raz, po południu lub wczesnym wieczorem. Najgorzej było gdy wyjechałem z nim do Niemiec – gdy robiłem dużo zdjęć, nagrywałem filmy i używałem LTE, a nie Wi-Fi, bateria wystarczała mi jakoś do 14:00-15:00.
Pewnie, nie każdy korzysta z telefonów tak intensywnie jak ja. Niemniej, każdemu Z Flip będzie wytrzymywał na jednym ładowaniu krócej niż niemal każdy inny smartfon. Według mnie, pomóc może Wam tylko siedzący tryb życia 🦥 (w końcu do czegoś się przyda!) i trzymanie Flipa przez cały dzień na biurku, na ładowarce indukcyjnej. Ta jedna wada niestety zepsuła mi radość z obcowania z tym modelem.
A szkoda, bo poza tym daje on naprawdę mnóstwo radości. Wygląda bardzo stylowo, ma praktyczny zewnętrzny ekranik obok aparatów, a w oficjalnym sklepie Samsunga możecie sobie nawet skonfigurować własną wersję kolorystyczną. Flip zmieści się w każdej kieszeni, na upartego da się go otwierać i zamykać jedną ręką, i w samej formie tego urządzenia totalnie się zakochałem 😍.
Czy warto kupić składany telefon dotykowy?
A czy składany ekran ma jakieś praktyczne zastosowania? Cóż, przede wszystkim możecie kończyć rozmowy telefoniczne “like a boss”, po prostu go zamykając. Polecam np. rzucanie chłodnym “załatw to” na pożegnanie przy zamawianiu pizzy. Poza tym, niektóre aplikacje, jak choćby YouTube, galeria czy aparat obsługują tryb zgiętego ekranu i wyświetlają na obu jego częściach inne treści. Nic wielkiego, ale jeśli chcecie sobie uzasadnić w głowie zakup – wystarczy.
I tak – bo wiem, że to nad tym się zastanawiacie przede wszystkim – ekran sprawia wrażenie wytrzymałego, przez te dwa tygodnie testów nie udało mi się go porysować, a sam smartfon ma certyfikat wodoodporności. Jeśli więc wypadnie Wam na moment z drakkara 🌊, albo kolega muśnie go niechcący toporem, nic złego raczej się nie stanie.
Ile kosztuje składany telefon? Jakie ma aparaty?
Poza tym, to właściwie pełnoprawny flagowiec. Aparaty z tyłu ma tylko dwa, za to bardzo wysokiej klasy – absolutnie nie mają się czego wstydzić w zestawieniu z Galaxy S22 czy iPhone’em. Przy selfie 🤳 brakuje tylko autofokusa, ale sama jakość zdjęć również jest bardzo dobra. Za wydajność odpowiada najmocniejszy procesor Qualcomma i – powiem szczerze – nigdy wcześniej nie widziałem telefonu Samsunga, który śmigałby tak responsywnie. Do tej pory kojarzyły mi się raczej z manatami, które nawet jeśli bywają dość szybkie, sprawiają wrażenie ociężałych.
Multimedialnie, Z Flip też daje radę: jakość wyświetlacza jest świetna 📱, dźwięk emitują dwa niezłe głośniki 🔊, pamięci też raczej na wszystko wystarczy. No cudowny gadżet po prostu! Gdyby nie ta nieszczęsna bateria…
Byłem gotów splądrować dla niego kilka wiosek – wszak cena to ponad 5000 złotych, więc musiałbym trochę tych łupów zebrać. Niestety, z powodu akumulatora, poczekam jeszcze rok czy dwa. Może Samsungowi uda się pokonać prawa fizyki.